|
"Każdy powinien mieć szansę robić coś, co mu daje radość..."
Autor Iwona Postoła - pomaga w prowadzonych przez Fundację w zajęciach arteterapii.
Już dwa lata jestem wolontariuszką. Ostatni raz pisałam o sobie na początku mojej pracy. Mówiłam o tym, co mnie skłoniło do takiej aktywności. Bez wątpienia wrodzone predyspozycje, całe życie byłam wrażliwa na ludzką niedole i pomagałam jak umiałam. Ale była również chęć działania, pracy, rozwoju osobistego, możliwości poznania ciekawych ludzi i ..siebie samej. Mogę powiedzieć, że to mi się udało. Czuję, że się zmieniłam. Nabrałam pewności siebie i może to zabrzmi głupio, ale jest prawdą: przekonałam się, że jestem coś warta. Przekonałam się, że moje zaangażowanie i praca są potrzebne, a to co robię jest dobrze oceniane. Może dlatego, że wkładam w to serce? Mijają dwa lata odkąd poznałam panią Alinę i "moją" Michalinkę. Uczestniczę w zajęciach arteterapii dla dzieci z porażeniem mózgowyma także w innej grupie, z zaburzeniami emocjonalnymi. Pani Alina proponuje wiele różnych zabaw, które są ćwiczeniami mięśni czy emisji głosu. Czymś niezwykłym dla mnie było głośne wykrzykiwanie głosek, sylab i naszych imion. Również nowym doświadczeniem jest mówienie o swoich emocjach i to tych głęboko skrywanych. Częścią zajęć, którą dzieci lubią najbardziej, jest tworzenie bajek. Robią to z wielkim zaangażowaniem. Oczywiście, są lepsze i gorsze dni, zdarza się, że historia jest nieciekawa, a innym razem powstają wspaniałe baśnie. W każdym razie dzieci uwielbiają układanie baśni. Wydaje mi się, że te na wózkach lubią to szczególnie. Dlaczego? Te dzieci niewiele mogą zrobić samodzielnie. Są nieustannie zależne od kogoś. Nie mogą pisać, rysowac, biegać, tańczyć, śpiewać. Mają ograniczone możliwości aktywności i wyrażenia siebie. Co nie znaczy, że nie mają takiej potrzeby. Mają potrzebę tworzenia i mają wyobraźnię. Na tych zajęciach wykorzystują i rozwijają to, co mają najsprawniejsze: fantazję i uczucia. Każdy powinien mieć szansę robić coś, co mu daje radość, co sprawia, że czuje sie szczęśliwszy. Tworzenie niesamowitych historii daje tym dzieciom radość i poczucie własnej wartości. Tworzę a więc coś znaczę, umiem, coś zależy ode mnie, nie jestem "beznadziejna/y". Te najciekawsze baśnie któraś z nas zapisuje i redaguje. Póżniej na ich podstawie powstają przedstawienia.
|
|
Nowe doświadczenia, nowe możliwości, ludzie…
Pisze: Cyryl Czaplewski, wolontariusz odpowiedzialny za obsługę biura fundacji
Podczas jednego ze szkoleń prowadzonego przez szefa pomorskiego portalu poświęconego organizacjom pozarządowym i szerzeniu współpracy oraz idei wolontariatu, padło znamienne i brzemienne w skutkach dla mnie osobiście, zdanie:
„Nie patrzcie co wy możecie dać wolontariatowi,ale właśnie co wam daje wolontariat.” Paradoks tej wypowiedzi polegał na tym, że łamała stereotypy dot. wolontariatu. Stwierdziłem - Wolontariat może być dla mnie ciekawym doświadczeniem; dlaczego by nie spróbować? Może dowiem się nowych, ciekawych rzeczy, poznam nowych ludzi, będę mieć nowe doświadczenia dzięki temu z czym się zderzę. W fundacji zajmuję się sprawami biurowymi i korespondencją, wbrew pozorom to zajęcie może być rozwojowe choćby w kwestii kontaktu z ludźmi i współpracy z nimi na różnych poziomach.
Moim zdaniem wolontariat to nie jest „praca za darmo.” Praca tu w GFTR, codziennie pokazuje mi nowe rzeczy i uczy mnie tego, że mogę, potrafię i jestem w stanie robić coś konstruktywnego, a do tego dawać jeszcze coś z siebie, sprawdzając swoje umiejętności. Przyznam się, że zaczynam zauważać, że jako osoba z niepełnosprawnością ruchową przez większość życia próbowałem udowodnić światu, że umiem, potrafię, mogę, jestem w stanie. Praca w fundacji pokazuje mi, że nie muszę sobie ani nikomu innemu udowadniać, że jestem kimś wartościowym. Robię to co potrafię, a do tego widzę, że to nie idzie w próżnie bo są ludzie, którzy na mnie liczą, oczekując tylko jednej rzeczy tj. zaangażowania. Jego mam pod dostatkiem. Na koniec odpowiem na pytanie - co ja mam z tego wszystkiego? Są to według mnie bardzo istotne rzeczy, akceptację i satysfakcję, o czym dobitnie świadczy zdanie, które usłyszałem tu pierwszego dnia: „Liczy się człowiek”.
|